To się wszystko układa w całość. Ten pas słuchaczy na środku widowni w środku Filharmonii Sudeckiej, w środku ulicy Słowackiego, w centrum miasta. Melodie otoczone energią. Spokój i porządek dostarczane z entuzjazmem i precyzją. Tubis trio zagrali dziś w Wałbrzychu.
To koncert, który przekładany był parokrotnie. Niefortunnie zaplanowany na początek 2020 roku na długo zniknął z kalendarzy. Jednak jeszcze zanim się pojawiła perspektywa usłyszenia ich na żywo była sesja zimowa w onlineowym nauczaniu. To dzięki So Us udało mi się zachować optymizm i koncentrację w mozolnej pracy nad esejami, studiami przypadków, tabelami ocen i w balansowaniu między mechanicznym operowaniem numerami albumów a osobistym kontaktem z ludźmi, których dawno nie widziałem. Precyzja, energia i entuzjazm Tubis trio pomogła mi trwać. Po dzisiejszym koncercie czuję, że doświadczyłem ich na nowo, że w pełni ogarnęła mnie ich koncepcja grania, bycia ze słuchaczem. To trochę jakby spotkać się z kimś, kogo od dawna widziało się tylko na ekranie. To przejście ze Spotify na scenę Filharmonii Sudeckiej miało w sobie coś ze spotkania z kimś, kto oczarował online, a teraz jest na wyciągnięcie ręki, ma głębię, wymowę i czas by być.
Precyzja
Podstawa jest prosta. To, co oni robią jest jasne. To znaczy, że w tej muzyce jest dużo światła, przestrzeni. Jednocześnie frazy, konstrukcje i zmiany są klarowne. Jak wypowiedź kogoś, kto wie więcej niż mówi, jak chód tancerza, zdradzający, że ciało nie jest dla niego ograniczeniem. Dzięki temu jest lekko, bez wysiłku. Słychać w tej muzyce spójność, wynikającą z pełnej zgody trzech sił na to, co się dzieje. Melodie są naturalne, tak organiczne jak śmiech, westchnienia ze wzruszenia i zabawa po rzetelnej pracy.
Entuzjazm
Precyzja w muzyce często bywa zimna i bezduszna. Ogranicza się do techniki i kuglarstwa. Tu jednak umożliwia sprawne dzielenie się energią. Tematy są stanowcze, improwizacje autentyczne, wynikające z jakiegoś takiego dojmującego bezpieczeństwa. We mnie budzi się refleksja o męskiej sile, takiej dzikiej, ale nie zdziczałej. Raczej są precyzyjnie dzicy niż dziko precyzyjni, jeśli to rozróżnienie niesie sens. Mam wrażenie, że to właśnie tak wygląda dojrzałość, zdolność do tego, by w pełni dać się zobaczyć i jednocześnie nie przytłoczyć i nie wodzić za nos. Puścić wodze dokładnie wiedząc kiedy się je znów złapie. Paradoksalnie to jest dla mnie najbardziej jazzowa cecha Tubis trio.
Energia
Gdzieś w tej precyzji i entuzjazmie jest siła, która mi przypomina rozpędzone lokomotywy bluesowych evergreenów, stadionowe hity rock’n’rollowe. Jednocześnie ma w sobie dostojną ogładę i czułą pieczołowitość. Jest jak ktoś, kto w zacnym towarzystwie wprowadza nowy temat, zmienia perspektywę bez krzyku i przymusu. Stanowczo i porywająco jednak nie rewolucyjnie. Zaraża swoją siłą, zachęca do bujania się jednak nie nuży naciskiem, nie hipnotyzuje. Pozwala być w pełnej kontroli i napełniać się energią bez oporu i na długo.
Tubis trio w Wałbrzychu
Dla mnie Tubis trio to najważniejsza rzecz, która dzieje się na polskiej scenie teraz. Ich stanowcze i nieustępliwe tematy są jednocześnie wzruszające, liryczne i pełne werwy. Porządkują uczucia i myślenie, są jak opowieści kogoś doświadczonego i wprawionego w opowiadaniu. Mają w sobie uniwersalność abstrakcji i jednocześnie konkret melodii. Są szerokie przestrzenie i jednocześnie jasna ścieżka przez nie, która nie pozwala się zgubić. Oni pozwalają przeżywać zgrabnie i w konwencji, bez zmuszania do euforii. W tej kulturalnej zachowawczości jest wszystko czego potrzeba by po wieczorze w filharmonii nucić tematy i nieść je do bliskich ale też coś, co pozwala napełnić się siłą na samotne zmagania się z monotonią i przymusem.
Tubis trio
Maciej Tubis – fortepian
Paweł Puszczało – kontrabas
Przemysław Pacan – perkusja