Emocje zdaja się nas otaczać. Nie tylko dlatego, że każdy z nas je ma (niektórzy mówią nawet, że zwierzęta je mają), ale coraz częściej mówi się o nich. Ostatnio pisałem o ich roli w konflikcie opowiadam o nich na szkoleniach, warsztatach. Często słyszę jak nauczyciele i rodzice szukają punktu odniesienia do rozumienia zjawiska skupienia na uczuciach. Głównie można by te poszukiwania zamknąć w zdaniu: „Nad nami nikt się nie rozczulał i tacy ładni wyrośliśmy”.
W tym tekście opowiem o tym czym są emocje dla mnie, jak funkcjonują w naukach o zachowaniu oraz jaką rolę pełnią w codziennym życiu.
Emocje w nauce
Zdaje się, że psychologia jako pierwsza na poważnie zajęła się tematem, ale to nie do końca tak było. Emocje funkcjonowały jako przedmiot dociekań już u starożytnych. Pełniły dość niechlubną rolę – zakłócały racjonalne myślenie. Najdosadniej mówił o tym Schopenhauer. Winił je za nieporozumienia, wojny, tragedie, które dręczyły ludzkość od niepamiętnych czasów.
Później psychologowie nadawali im większe lub mniejsze znaczenie – dla behawiorystów emocji nie było, bo nie dało się ich mierzyć, dla psychologów poznawczych stanowiły one mechanizmy zakłócające procesy poznawcze (nic nowego). Dopiero prace Paula Ekmana, Daniela Golemana, Richarda Davidsona spowodowały, że temat uczuć zyskał uwagę na akademii. Ponadto istotne znaczenie miało zainteresowanie tematem przez biznes oraz „zwykłych użytkowników”.
Na mnie najważniejszy wpływ miał zmarły niedawno, wspaniały profesor Zbigniew Zaleski, człowiek niesamowitego charakteru, hartu ducha i poczucia humoru. Posługiwał się wieloma językami, pociągał opowieściami i zachwycał erudycją. Uczył nie tylko wiedzy, ale również postawy – otwartego i metodycznego patrzenia na kwestie z pozoru ulotne i niewymierne. Moje zafascynowanie emocjami to jego zasługa!
Emocje w ewolucji
Jedną kwestię musimy postawić na początku. Emocje pojawiły się przed myślą, długo przed refleksją i kulturą. Są pierwotne, ale nie koniecznie prymitywne (jak chcieliby psychologowie poznawczy z Harvardu lat siedemdziesiątych). W związku z tym mechanizmy neuronalne „obsługujące” emocje miały więcej czasu na rozwój, zajmują ogromną część układu nerwowego i hormonalnego. Dopiero później nasz mózg zaczął umożliwiać myślenie, zastanawianie się, marzenie, liczenie, tworzenie i odkrywanie zasad, logiczne wnioskowanie, ustalanie praw. To znaczy, że ludzie najpierw byli emocjonalni, dopiero później intelektualni i racjonalni.
To założenie jest istotne, ponieważ będę się do niego odwoływał mówiąc o relacji intelektu z uczuciami.
Najpierw rzeczy najważniejsze
Chyba nawet Covey zgodził by się, że w sytuacji gdy stoimy na środku przejścia dla pieszych a w naszą stronę zbliża się rozpędzony TIR najważniejsze jest by uciec. Dopiero później możemy uruchomić nasze naczelne moce poznawcze i przeczytać tablicę rejestracyjną, zastanowić się nad kolorem skóry kierowcy, jego motywacją, ładunkiem.
Ten kto był kiedyś w sytuacji nagłego zagrożenia dokładnie wie, że myślimy dopiero po wszystkim. Pierwsza reakcja jest emocjonalna. To strach powoduje, że uchodzimy z życiem z tarapatów. Zgodnie z teorią Ekmana jest sześć takich podstawowych emocji, które pojawiają się jeszcze zanim pomyślimy i pojawiają się u wszystkich (niezależnie od wieku, kultury, pochodzenia itd.)
Podejście ewolucyjne zakłada, że emocje zostały wypracowane przez mechanizm selekcji jako najbardziej adaptacyjne sposoby reagowania na rzeczywistość. Dlatego zasadne jest patrzenie na nie jak na słuszne i przydatne mimo tego, że czasem ich obecność zdaje się utrudniać funkcjonowanie.
Emocje w codziennym funkcjonowaniu
Mechanizm wzbudzania emocji jest nieświadomy i nieintelektualny. Zdarzenie powoduje fizjologiczną reakcję naszego organizmu, powoduje, że uruchamiają się szlaki neuronalne, rozpoczyna się produkcja i dystrybucja hormonów, napinają się mięśnie, zmienia się kwasowość soków żołądkowych, tempo pracy jelit, otwarcie źrenic i jeszcze mnóstwo innych rzeczy. Dopiero kiedy cała ta maszyneria jest już uruchomiona nasz układ poznawczy zaczyna analizować co się dzieje. Po jakimś czasie jest gotowy do określenia tego co się dzieje. Proponuje swoją interpretację pobudzenia organizmu i nazwę przeżywanej emocji. Na przykład mówi „Zezłościliśmy się na to, że ktoś trzasnął drzwiami.”
Błędne rozpoznania
Mechanizm rozpoznawania emocji, które przeżywamy jest oparty o zgadywankę. Do układu poznawczego trafiają informacje o stanie naszego organizmu. Na tej podstawie szuka on czegoś, co mogło spowodować taki stan. Może to być zdarzenie, zachowanie, myśl, wspomnienie. Istotne jest to, że to rozpoznanie nie ma wiele wspólnego z emocją samą w sobie. Może nas zezłościć głośny dźwięk zamykania drzwi, a układ poznawczy może postanowić, że źródłem emocji jest postawa osoby zamykającej drzwi…
W „Psychologii miłości” Bogdan Wojciszke opowiada historię chłopaka, który musiał podbiec do tramwaju. Spowodowało to, że stracił oddech. Chłopak uważał, że ma kondycję i nie pasowało do jego obrazu siebie to, że ta mała przebieżka odebrała mu oddech. Kiedy był już w tramwaju zaczął (nieświadomie) „rozglądać się” za przyczyną utraty oddechu. I wtedy zobaczył ją. Jego układ poznawczy uznał, że sensownie jest stwierdzić, że to ona jest tak zachwycająca, że on nie może złapać tchu. Wszyscy zadowoleni – układ poznawczy zna przyczynę pobudzenia organizmu, potrafi nazwać uczucie, obraz siebie obroniony. Same korzyści. To, że rozpoznanie jest błędne nie ma znaczenia. Przynajmniej dla układu poznawczego. Ważne jest, że zachowana została
Pan Bodziec, czyli kto?
Emocję można wywołać na trzy sposoby.
- Przez zdarzenie na zewnątrz lub wewnątrz człowieka. Na przykład przez oparzenie, albo spotkanie przyjaciela. Można też wzbudzić emocje myśląc o czymś, na przykład o rozprawie sądowej albo o wycieczce na basen
- Przez wspomnienie. Przypomnij sobie swój pierwszy dzień w szkole. Zobacz, że emocje tego dnia wracają, mimo że to zdarzenie już się zakończyło.
- Ułożenie mięśni twarzy. Serio. Badania potwierdzają, że jeśli zaciśniesz usta, zsuniesz brwi do środka i zmarszczysz nos po chwili zaczniesz czuć gniew. Dlatego noszenie uśmiechu ma realny wpływ na to jakie przeżywamy emocje. Uśmiech nie rozgoni smutków i nie zadziała jeśli jest maską skrywająca złość, ale rozjaśni nowe sytuacje. Poza tym wydaje mi się, że jest jedną z najbardziej estetycznych ekspresji mimicznych.
Bodziec to zatem wszystko to, co powoduje reakcje. Może to być zdarzenie, myśl, wspomnienie, ułożenie mięśni twarzy, odczucie z ciała. Jeśli nasz organizm coś robi, to ze względu na bodziec. Często przyłapujemy nasz organizm na robieniu czegoś (np. strasznie się czegoś boi), ale mamy pomysłu na to skąd ten strach, co go spowodowało. Siedzimy zatem „zdygani” i oglądamy pokaz sytuacji, które mogą powodować strach. Ten pokaz powstaje dlatego, że nasz układ poznawczy stara się ponad siły wypaść dobrze przed nami. Improwizuje, konfabuluje, skleja wspomnienia. A my rośniemy w strachu, bo każda propozycja zdaje się być trafna.
Przykład: Czujesz gniew. Nie wiadomo skąd. Zatem zaczynasz się zastanawiać: ten typek na parkingu jakoś tak spojrzał jak parkowałem blisko niego, w tym kraju nie jest ok, to co mam na koncie nie odzwierciedla tego jak ciężko pracuję i ile mam wiedzy, internet się zacina, musze kupić nowy komputer. Po chwili tej wyliczanki okazuje się, że każda z tych rzeczy może być bodźcem i automatycznie się nim staje. Złość rośnie, bo nazbieraliśmy nowych powodów, żeby się złościć. Jest szansa, że trafiliśmy w bodziec, który ją powoduje, ale nigdy nie ma pewności…
Czy emocje to uczucia?
Pewnie widzisz, że na liście podstawowych emocji Ekamana nie ma miłości, zazdrości, zachwytu, wstydu. One wydają się być tak samo uniwersalne. Jednak badania pokazują, że każdy przeżywa je inaczej. Głównie dlatego, że trwają dłużej. Zdziwionym można być przez kilka sekund a kochać można ponoć całe życie.
uczucia
Często stosuje się słowo uczucie jako synonim emocji, jednak dla porządku uważam, że trzeba powiedzieć, że emocja to krótka reakcja, która powtarzana przez dłuższy czas staje się uczuciem. Np. obecność pewnej osoby za każdym razem kiedy ją widzę sprawia mi radość. Jeśli ta sytuacja trwa może się to przerodzić w miłość.
afekty
Z drugiej strony są reakcje dużo szybsze od emocji. Tak zwane afekty trwają często mniej niż sekunda. Są tak silne i ukierunkowane, że są wstanie doprowadzić nas do przeprowadzenia działania bez jakiegokolwiek zaangażowania układu poznawczego. W afekcie osuwamy rękę kiedy poparzymy się gorącym garnkiem.
nastroje
Gdzieś między uczuciami a emocjami są nastroje. Trwają dłużej niż emocje. Mają subtelny wpływ na wszytko co się dzieje w ciągu dnia, a nawet tygodnia lub miesiąca. Kiedy to piszę jest deszczowy sobotni poranek. Już wiem, że będę dziś odrobinkę bardziej melancholijny niż zwykle.
cechy
Zdarza się, że znamy kogoś tak długo (np. siebie lub najlepszego przyjaciela), że potrafimy powiedzieć, że ma jakąś cechę. Na przykład jest radosny. Określamy to na podstawie obserwowania reakcji tego kogoś przez dłuższy czas. Richard Davidson mówi, że taki zestaw zachowań, reakcji, sposobów działania jest stylem emocjonalnym. Udowadnia, że są konkretne struktury mózgowe, które kształtują się pod wpływem tego co nam się przydarza i tego, jak na to reagujemy. To znaczy, że nasze szybkie reakcje na świat powtarzane przez dłuższy czas zaczynają stanowić o tym kim jesteśmy. Uśmiechnij się!
Panowanie nad emocjami
Jest postulatem teoretycznym i nie występuje w przyrodzie. Jedyne nad czym możemy panować to to, co zrobimy z powstałym pobudzeniem. Całkowicie automatycznie na naszej twarzy pojawi się ekspresja emocji (można ją szybko schować, ale przez krótką chwilę będzie widoczna), uruchomią się mechanizmy biologiczne (napięcie mięśni, hormony, szlaki neuronalne się uaktywnią), układ poznawczy na szybko nazwie nam emocję i podrzuci gotowy skrypt postępowania (np. zacznij płakać, udowadniać, że to nie twoja wina, walnij pięścią w stół). To tak jakbyśmy siedzieli na łące i po mrugnięciu oka byli w pociągu, który z jakąś prędkością jedzie dokądś po jakichś torach. A my staramy się odpowiedzieć na pytania: jaki to pociąg, jak szybko jedzie, dokąd i którędy.
Regulacja
Skoro już jesteśmy w metaforze pociągu to możemy pociągnąć ją dalej i powiedzieć, że nie da się pociągu zmienić w łódź lub samolot. Można jednak zmienić jego prędkość, wysiąść w odpowiednim miejscu.
Prędkość to w naszej metaforze siła napięcia, tego biologicznego pobudzenia. Można wpływać na nie przez uspokojenie oddechu, próbę zrozumienia sytuacji, określenia bodźca, który spowodował to napięcie. Niektórzy stosują wtedy tak zwane techniki relaksacyjne, medytują, chodzą na spacery, idą na siłownie. Wszystkie te działania mają spowodować, że pociąg wyhamuje, będzie więcej czasu na określenie dokąd jedzie i którędy.
Kolejną kwestią jest określenie dokąd jedziemy. Kiedy już spowolnimy pociąg do prędkości, która pozwoli nam się rozejrzeć warto zastanowić się co się stanie, jeśli będziemy dalej nim jechać. Co będzie jeśli dam się rozwijać emocji, którą czuję. Ale tak bez ciśnienia. Z założeniem, że nie ma złych emocji. Gniew jest OK. Smutek też. Tylko co będzie jeśli w nich zostanę? Jeśli w odpowiedzi pada coś, co ci się podoba – feel free, idź za tym. Jeśli nie – zwalniaj pociąg dalej.
Legenda o dobrych emocjach
Podział emocji na pozytywne i negatywne jest już w wiedzy potocznej reliktem przeszłości. I słusznie, bo się nie sprawdzał. Jeśli już mamy dzielić emocje ze względu na coś to na to, czy przybliżają, czy oddalają od bodźca. I tak na przykład gniew, smutek, radość, pogarda przybliżają, a strach, obrzydzenie, zdziwienie oddalają. Możemy też mówić o tym, że emocje są przyjemne lub nie. Ale tu nie ma zasady, smutek może być przyjemny i nieprzyjemny, podobnie złość i tak dalej.
Społecznie przyjęło się, że pewne emocje pasują do konkretnych sytuacji – wypada cieszyć się na weselu, smucić na stypie, brzydzić się kłamstwem, bać urzędu skarbowego. Stąd możemy mówić, że emocja jest adekwatna do sytuacji lub nie. Ta adekwatność jest często miarą zdrowia psychicznego, albo przynajmniej pewnej higieny.
Dobrze jest kiedy emocja jest adekwatna do sytuacji, miło kiedy jest przyjemna i tak silna, że informuje o tym, że coś się dzieje, ale nie zbyt silna, tak aby dało się poza odczuwaniem jeszcze myśleć.
Czy po przeczytaniu tego tekstu będę umieć lepiej w emocje?
Nie. Obsługa emocji jest jak jazda na rowerze. Nie ważne ile książek na ten temat przeczytamy, ilu ekspertów opowie nam o swoich doświadczeniach nie wpłynie to na umiejętność jazdy na rowerze. Tak samo jest z regulowaniem emocji. Jedyne co można zrobić, to odczuwać, przyglądać się, analizować i odczuwać znów i próbować regulować i znów odczuwać.
Umiejętności proceduralne rozwijają się również kiedy obserwujemy ludzi, którzy już je mają. Dlatego patrzenie na kogoś, kto potrafi panować nad emocjami pomaga nam nauczyć się tej sztuki. Dlatego tak ważne jest by młodzi ludzie mieli kontakt z dorosłymi, którzy rozumieją i regulują swoje emocje.
Badania pokazują również, że ważną rolę w rozwoju umiejętności ma wyobraźnia. Pewnie dlatego tak często nasz układ poznawczy wypuszcza nas na wycieczki do wymyślonych sytuacji i sprawdza jak byśmy zareagowali. Doświadczenie zdobyte w wyobraźni nie może się równać temu wyniesionemu z rzeczywistości, ale nie jest bez znaczenia.
na koniec
To nie jest koniec, jest jeszcze kilka kwestii dotyczących emocji, które będę poruszał. Natomiast ta garść informacji i refleksji powinna pomóc w rozeznaniu się w tym co czujemy. Niedługo opowiem o emocji wtórnej oraz o tym jak regulować „pociąg” z metafory.