Warsztaty „Twórczo Innowacyjnie Razem” odbyły się w tym tygodniu w Ząbkowicach. Piętnaścioro uczniów ze szkół w Ząbkowicach oraz Ziębicach brało udział w czymś na kształt społecznego hackathonu, podczas którego odpowiadaliśmy na problemy współczesnych młodych ludzi.
Zajęcia miały przygotować uczestników do twórczego, innowacyjnego rozwiązywania problemów. Celem było „nabycie przez uczestników umiejętności stosowania kreatywnych rozwiązań, pomysłowości oraz umiejętności pracy w grupie”. Podczas szesnastogodzinnej pracy, która odbywała się w ostatnią środę i czwartek rozwiązywaliśmy postawione przez młodych problemy.
Co mnie wkurza? Identyfikacja problemu
Właściwie przez cały czas próbowaliśmy odpowiedzieć na to co nas wkurza, lub innymi słowy, wymaga zmiany w naszym otoczeniu. Okazuje się, że najważniejsze kwestie, na które młodzi chcą odpowiedzieć jest ekologia (zanieczyszczenie środowiska, wymieranie gatunków oraz segregacja odpadów), zdrowie (a dokładnie nierówny dostęp do ochrony zdrowia) oraz niewielka refleksyjność wyborców.
Kluczowym słowem w identyfikacji była świadomość. Uczestnicy uznali, że w wybranych przez nich obszarach jest jej zbyt mało. Postanowili wpłynąć na to swoimi działaniami. Zadanie zatem było bardzo trudne, bo jak wpływać na świadomość. Czym ona w zasadzie jest i czy mamy prawo z jakiegoś powodu uznać, że ktoś ma jej za mało? Czy to nie jest tak, że gdy komuś brakuje świadomości to jest po prostu nieprzytomny?
Dlaczego to jest dla mnie ważne?
Po zidentyfikowaniu problemu poświęciliśmy dość dużo czasu na nadanie mu znaczenia. Z jednej strony szukaliśmy osobistych połączeń, z drugiej zastanawialiśmy się nad wpływem istnienia postawionych problemów w skali makro. I tak spacerowaliśmy od „wkurza mnie bezmyślność ludzi” do „manipulowane społeczeństwo nie może być w pełni wolne”.
Ważnym aspektem, w poszukiwaniu znaczenia problemów była kwestia trwania i dbania o świat przyszłości. Stąd często stawaliśmy przed wizjami przyszłości, tego co wyniknie z naszych działań dla nas i tych, którzy przyjdą po nas. Pewnie dlatego atmosfera szybko stała się … hmm, podniosła? Rozmawialiśmy na luzie i dużo się śmialiśmy, jednak dało się odczuć, że nie pracujemy nad byle czym.
Prezentacje – twórczo innowacyjnie razem
Nasza praca składała się de facto z ośmiu elementów. Jednak dbaliśmy o to, by co około godzinę przenieść się z 3 osobowych grup i usiąść wspólnie by posłuchać co robią inni, jak radzą sobie ze swoim problemem, co sprawia im trudność, jakie rozwiązania można zaproponować w naszych grupach, bo działają w innych.
Może dzięki tej atmosferze wspólnej pracy, regularnego dzielenia się swoimi postępami udało nam się przez 16 godzin pozostać w skupieniu. Praca byłą tak angażująca i zawzięta, że nie udało mi się porozmawiać z uczestnikami o sprawach nie związanych z ich projektami. A serio jestem ciekaw dlaczego dziewczyna z Koniecpola chodzi do szkoły w Ziębicach…
Pierwszy krok
Może nie okazał się najtrudniejszy, ale z pewnością zaplanowanie go zajęło nam najwięcej czasu. Po postawieniu problemu szukaliśmy jakiegoś pierwszego działania, które pozwoli nam zrealizować nasza odpowiedź na problem. Sprowadzenie często abstrakcyjnych koncepcji do konkretu było bolesne i trudne. Jednak każda z grup podołała zadaniu. Do tego w sposób, który zdziwił nie tylko mnie.
W czwartek, gdy kończyliśmy już prace nad pierwszym krokiem zachęcałem uczestników do tego by zaczęli wdrażać swoje rozwiązanie. „Ale my to mamy zrobić na prawdę?” pytali kiedy sugerowałem, by od razu zadzwonić do szpitala, wybrać zoo, które odwiedzą najpierw, napisać podanie do dyrektora z prośbą o możliwość przeprowadzenia happeningu. Atmosfera przełamała się po raz kolejny. Okazało się, że trzeba będzie swoją pracę pokazać światu. Na twarze wróciło skupienie i w grupach znów zawrzało.
„Zbudowaliśmy więzi”
Ostani składnik nazwy „Twórczo innowacyjnie razem” realizowany był nie tylko przez pracę w 3 osobowych zespołach. Spędziliśmy solidne dwie godziny na początku by się poznać oraz odbył się malutki warsztat o dynamice grupowej z moim lublinym ćwiczeniem „Epidemia”. Dzięki temu ludzie, którzy nie znali się wcześniej związali się ze sobą. Praca w grupie i ich naturalna otwartość spowodowały, że gdy kończyliśmy zajęcia trudno im było się rozstać…
Czy to miało sens?
Przy zajęciach o tak otwartej formule trudno jest określić, czy poza fajną atmosferą i dobrą zabawą wydarzyło się coś więcej. Coś co będzie miało realny wpływ na dalsze życie uczestników. By złapać to co wymierne praca podzielona była na 8 etapów (każdej z grup udało się przejść przez wszystkie, oczywiście twórczo, innowacyjnie i razem). Ponadto na zakończenie każdy miał szansę wypowiedzieć się w ankiecie, która zbierała refleksje o tym, co poznawczo, emocjonalnie i behawioralnie zmieniło się w ich postawach względem twórczości, innowacyjności i pracy w grupie. Można też było wrzucić uwagi na temat pracy prowadzącego. Na przykład takie:
„Ale z Pana gaduła! I to jest super, na następny raz poopowiadajmy więcej spraw i przeżyć ze swojego życia. Bardzo dziękuję wszyscy byśmy chętnie powtórzyli wszyscy jeszcze raz takie zajęcia!”
jedna z wypowiedzi w ankiecie
Jestem po ogromnym wrażeniem tych zajęć. Do teraz przeżywam to jak wiele udało nam się zrobić. Podziwiam determinację i otwartość tych ludzi. Praca z nimi była (i mam nadzieję, że w przyszłości znów się odbędzie) głębokim przeżyciem. Wyciągali ze mnie całą energię, skupienie i chyba wszystkie umiejętności. Po środzie i czwartku wracałem do domu wykończony i szczęśliwy. Dziękuję!
Projekt jest częścią większej całości, którą pod nazwą „Szkoła kompetencji” realizuje Powiat Ząbkowice przy wsparciu Unii Europejskiej ze środków EFS w ramach RPOWD.