7 października Greta i ostatni Wieloryb pojawiła się na terenie byłej kopalni Thorez w Wałbrzychu. To wznowienie jest pandemicznym kompromisem i pewnie nie należy za głęboko czytać tego połączenia. Jednak dla chętnych do abstrakcyjnego poszukiwania analogii dzielę się kilkoma refleksjami po tym zjawisku.

Kto nie widział Grety (ten trąba) powinien wiedzieć, że historia poszukiwań ostatniego Wieloryba zabiera Kapitana Dorsza, Antoniego Antoniego i Gretę w podróż, w której towarzyszy im Żółw Svante Olaf August Archenius. Stary gad był przy narodzinach ziemi i wraz ze skorupą pełną wody niesie mądrość czerpaną z natury i cierpliwego obserwowania. Antoni nie przepada za Żółwiem. Nie podoba mu się ociężałość, niekonkretność, wsłuchiwanie się w śpiew oceanów oraz zapach Svantego. Antonii chce sławy i sukcesów, ma instytucjonalne wsparcie i porusza się z inercją swojego „zakładu pracy”, którym jest Królewska Admiralicja. Greta kocha Żółwia. Traktuje go jak dziadka. Takiego pra pra pra pra pra pra pra … (kto był ten wie).

Greta i ostatni Wieloryb to podróż przez różne przestrzenie szkolne. Każda z nich jest dobrana tak, by wspierać budowane przez aktorów napięcie. Dlatego jedna scena jest w gabinecie dyrektora szkoły, inna w miejscu, które wszyscy lubią (dr Kamila Kamińska-Sztark szukała tych miejsc kilka miesięcy przed premierą), zachodzimy na strychy, do kotłowni, czyli w miejsca tajemnicze i nieodkryte. Rafał Kosowski (Kapitan Dorsz) mówi, że szkoła była jak partner w graniu, pomagała tworzyć klimat i dramaturgię scen.

To zagajenie powinno wystarczyć do moich refleksji dziś bo nie chcę zdradzać zbyt wiele.

Ja też mam dziadka

Tak się składa, że jedna ze scen przeniesionego na teren kopalni spektaklu odbywa się przy szybie, którym mój dziadek zjeżdżał „na dół”. Przez sześćdziesiąt dwa semestry pracy górniczej rwał czarne złoto z kurczowego uścisku przodków. Kult dziadka jest we mnie głęboko. Miał szpadę i historię o pracy na każdy wiek. Małemu Maciusiowi opowiadał o Skarbniku, starszemu o obowiązku, patriotyzmie, poświęceniu, odpowiedzialności. Dorosłemu już zdradzał jak działała instytucja, co się stało, gdy zamiast inżynierów z Krakowa pojawili się ci z Wrocławia, jak to było politycznie, społecznie i po ludzku. Że były autorytety i gnidy. Jak wszędzie.

Należy zamknąć kopalnie do 20XX roku

Greta to nie jest płytka opowiastka ekologiczna, która ma promować miejski kult śmiecia. Nie stawia pomnika politereftalanowi etylenu, a raczej kieruje uwagę na to co prawdziwie eko, czyli system. To nasze wspólne splątanie, połączenie, współżycie. I mówiąc nasze mam na myśli ptaki z twojego podwórka, drzewa, koty domowe i wilki. Wszystko co żywe.

Zatem postulaty o segregowaniu śmieci i zamykaniu kopalni nie są w repertuarze Grety. Jednak coś z tą kopalnią jest nie tak. Coś nam się źle ten węgiel kojarzy. Z chmurą ciężką, ze smogiem, z brudem i pyłem. Umyka nam w tym prostym połączeniu plastik=śmieć, węgiel=śmieć miejsce węgla i sięgania po niego do głębi ziemi w naszej kulturze (i jak mówię naszej mam na myśli wałbrzyskiej, a jak mówię kulturze, to nie wiem co mam na myśli…)

Foliówki pochodzą z fabryk foliówek, które może nie są dostępne w sklepach z fabrykami foliówek, ale z pewnością łatwiej je zrobić niż wydobywać węgiel. Ten wysiłek fedrowania może wynikać z planu energetycznego kraju, ambicji władców, obawy przed zwalnianiem lub czymkolwiek innym. Jednak górnik otulony przodkiem wysokim na metr, czasem mniej, nie troska się o te rzeczy. Jest skupiony na przetrwaniu i bezpiecznej pracy. Jest w podziemnej domenie. Tam gdzie od starożytności umiejscawialiśmy demony, umarłych i zło. Stamtąd pozyskuje czarne złoto.

Kiedyś dawno, gdy jeszcze Skarbnik nie był tylko bajką dla dzieci należało się odwdzięczyć za to, co się wyjęło spod ziemi. Ofiary z wód, ciasta i ziół składano właśnie Skarbnikowi, by zachować równowagę, by cenne zasoby nie niosły klątwy i złego losu. Później stało się to zabobonem i zostało zapomniane. Dziś morska detektywka ostrzega nas przed końcem świata, który ludzie sami sobie sprokurowali czyniąc naturalny odruch odwdzięczania się archaicznym, pogańskim a w końcu śmiesznym.

Jednak w opowieściach mojego dziadka nie było pobłażliwości i pogardy do postaci Skarbnika. Raczej była ona narzędziem, do mówienia o tym, co pod ziemią. O zmaganiu z żywiołem. Każdy, gdzieś tam, pod ziemią spotkał się z czymś, co mu groziło. Rozumiesz? W krainie umarłych i demonów, do której wybrałeś się podprowadzać drogocenny węgiel pojawiało się zagrożenie.

Ten kontakt z ziemią i żywiołem stawiał młodych ludzi przed koniecznością zmieszczenia w swojej głowie ogromu siły natury. Tych setek metrów, które dzielą ich od powierzchni, tych wszystkich niewiadomych, kaplic, metanów, tąpnięć i zawałów. Kto odpowiednio długo był pod ziemią może stać się żółwiem, takim mędrcem jak Svante. Zdobyć mądrość życiową, taką, której nie da się wyczytać ani wysłuchać. To co dzieje się potem z węglem nie jest zmartwieniem górnika, tylko kopalni. On musi mierzyć się z żywiołem i ze sobą.

Kraina Antoniego

Tam na wierzchu, gdzie węgiel jest wywożony, przesypywany, sprzedawany i spalany rządzi Antonii Antonii. Gryzipiórek, rycerz statusu quo, taki nieubrudzony, wiecznie niemający wpływu. On nie jest zainteresowany tym, czy pod ziemią kształtują się charaktery, czy górnicy dogadani są ze Skarbnikiem. On ma luksus bycia niezabobonnym, niezmartwionym i niezacofanym. On widzi postęp, liczby, które opisują efektywność produkcji, poziom eksploatacji złoża, przychód, premie. Kraina Antoniego jest już pusta. Zostało tylko to co na wierzchu. Żółwie z głębi odeszły. On stoi nad kilometrami korytarzy zabezpieczonej pustki i szuka dróg by skapitalizować to co zostało. Skoro już nie może karmić kominów ziejących trującym dymem szuka sobie innego zajęcia. Robi je tak samo, bez wejrzenia w to co pod powierzchnią, co na pierwszej linii i w myślach tych, co są na pierwszej linii.

Do brzegu

Tych analogii, które widzę podczas patrzenia na wizytę Grety w kopalni jest wiele. Tylko kilka jest przyjemnych. Na przykład taka, że odchodzący w spektaklu bogowie zostawiają po sobie pustkę, która jest dojmującą cechą terenu po Thorezie. Ci mądrzy, albo przynajmniej doświadczeni są już dawno na emeryturach, albo we wspomnieniach. Gdy Svante dołącza do przedsięwzięcia Grety mówi „Zapomniałaś o mnie, to nawet lepiej”. Ta kompatybilność spektaklu i miejsca jest dojmująca, ale raczej niedostępna młodemu widzowi.

Aktorzy i cały zespół doświadczeni kilkunastoma realizacjami Grety w różnych warunkach nabrali żółwich cech. Są na pierwszej linii, tam, gdzie uwaga widza spotyka się z zamysłem artystycznym. Tam, gdzie jeden fałszywy ruch i wszystko się sypie, tam gdzie można młodego widza zawieść. A ten nie wyzewnętrzni się w komentarzu na stronie. Nie. Ten widz weźmie to do siebie i będzie zdruzgotany. Ci aktorzy zagraliby Gretę na tylnym siedzeniu malucha na dnie jeziora. Może nawet ta ciasnota byłaby lepsza od ogromu, z którym mierzą się w nowej lokalizacji. Dobrzy spece wyciągną z widza co trzeba w każdych warunkach. Ale czy muszą?

Mam wrażenie, że pandemiczny kompromis odbiera Grecie tę intymność i napięcie, które daje tylko szkoła. Mam wrażenie, że ani lokatorzy Thoreza, ani Teatr, ani spektakl, ani widzowie nie zyskują na tym kompromisie. No może poza Antonim, który może pozostać nieubrudzony, niemający wpływu.

Dodam tylko, że spektakl na obiekcie przy Wysockiego zadziałał tak jak powinien. Mógł bardziej, ale zrobił to, co miał. Młodzi widzowie i ich dorośli towarzysze przeżyli podróż.


Zespół

Koncepcja projektu i adaptacja tekstu : Dorota Kowalkowska , Maciej Podstawny
Reżyseria: Maciej Podstawny
Dramaturgia i działania pedagogiczne: Dorota Kowalkowska
Nowela scenariusza, ilustracje na plakacie i w materiale edukacyjnym, komiks: Karol Kalinowski
Obiekty / przestrzeń: Marta Krześlak
Kostiumy: Paula Grocholska
Muzyka: Jerzy Rogiewicz
Ruch:  Dorota Furmaniuk
Konsultacje pedagogiczne: Małgorzata Simm, Maciej Jonek
Warsztat przyrodniczo-filozoficzny dla wychowawców i twórców: Mieszko Stanisławski
Superwizja: dr Kamila Kaminska-Sztark
Ewaluacja: Hania Achremowicz, Agnieszka Janik
Inspicjent: Iwona Skiba
Występują: Katarzyna JanekJoanna Łaganowska, Dorota Furmaniuk, Rafał Kosowski , Ryszard Węgrzyn (Rikko Riczi)

OBSADA:
Greta – Dorota Frumaniuk
Greta (alter ego) / Antylopa – Katarzyna Janek [g]
Kapitan Dorsz – Rafał Kosowski
Antoni / Królowa Pszczół – Joanna Łaganowska
Żółw / Brat Niedźwiedź / Król Niedźwiedzi – Ryszard Węgrzyn