Ekologia to temat, z którym spotykam się na każdym kroku. Mój syn łka oglądając morsy, które cierpią z powodu zanikania pokrywy lodowej, znajomi i sąsiedzi często mówią o segregowaniu śmieci, żona zabrania mi nosić jabłka w foliowym worku, coraz mniej używam detergentów. Nie chcę pogubić się w temacie. Ekologia z człowiekiem w centrum to moje spojrzenie na zadbanie o trwanie.
JA – ekosystem, ekologia z człowiekiem w centrum
Rozważania o ekologii zaczynam wewnątrz człowieka. Wnętrze to miejsce gdzie JA występuje najczęściej. Własne ciało, umysł, uczucia to nasze najbliższe otoczenie. Uważam, że refleksja nad ekologią wewnątrz nas to punkt wyjścia. W temacie ekologii często pojawia się temat nadmiernej produkcji szkodliwych elementów, naginania przyrody do ludzkiej woli oraz produkowania śmieci.
Nadprodukcja szkodliwych elementów wewnątrz mnie
Zdarza ci sie powiedzieć „Dzień dobry” nie mając tego na myśli? Skomplementować paskudny krawat? Powiedzieć: „Oczywiście pani dyrektor” myśląc „o matko dodatkowa robota”? Twój umysł w tych sytuacjach przekonuje cię, mówi, że to chwilowe poświęcenie przyniesie korzyści za jakiś czas. Że odpoczniesz w lipcu. Albo, że inni też tak robią. W tych sytuacjach twój wewnętrzny ekosystem musi się dopasować, trzeba poświęcić emocje na rzecz korzyści określanych intelektualnie. Jeden z elementów wewnętrznego ekosystemu zyskuje przewagę nad innymi.
Czasem dzieje się tak, że najmniej uprzywilejowanym członkiem systemu w środku ciebie jesteś ty. Na przykład wtedy, kiedy targa tobą gniew lub wstyd. Albo robisz rzeczy z przymusu. Twoje wewnętrzne środowisko zwalcza twoją niechęć, brak zgody. Stajesz się elementem niechcianym w środku siebie. Zachwiana zostaje harmonia.
Każda z tych sytuacji powoduje powstanie problemów, których stężenie rosnąc staje się toksyczne. Doprowadzając do sytuacji, w której zwołujesz wewnętrzne posiedzenie rady klimatycznej i zgromadzeni traktują cię jak zło konieczne, niebezpiecznego wywrotowca, który zagraża konkretnym interesom emocjonalnym, intelktualnym lub fizycznym.
Naginanie JA do woli JA
„Jeszcze jeden odcinek / ciasteczko / piwko”, budzik ryczący stanowczo za wcześnie. Kolejne zadanie do pełnej już listy aktywności. Za krótka doba. W tych wszystkich sytuacjach mieszkańcy twojego wnętrza nastawieni są na dodatkowe obciążenie. Takie, do którego nie są przygotowani. Nawet wypoczynek staje się zadaniem, zamkniętym w ramach czasowych. Śpi się szybko i dla efektu.
Wycieńczony ekosystem przystosowuje się do minimalnych zasobów, nadmiernej eksploatacji i braku regeneracji. Sam siebie ogranicza. Nie rośnie i nie tworzy nowych obszarów. Zamyka się w rutynie praca-dom spoglądając z malejącą nostalgią na więdnące gdzieś poza zasięgiem pasje, ciekawość, zabawę. Staje się kilkuzadaniowy. Traci dynamikę i różnorodność. Przetrwają tylko pionierzy i najtwardsi.
Agregacja śmieci
O bólu egzystencji jest u Dostojewskiego, w filmach Aronofskiego, w „The Last of Us” i w memach. Każde z tych źródeł (swoją drogą wspaniały film) ma inną zawartość problemu i inną łatwość dostępu. W zachwianym i zbyt obciążonym ekosystemie preferujemy to co da się łatwo skonsumować, czasem nawet nieświadomie. Oglądamy aktualny serial, żeby mieć o czym brzęczeć z ludźmi, z którymi nie chcemy dyskutować. Napychamy się treściami wchodząc w stan zombie, gdy to już nic nas nie śmieszy i nie cieszy, ale przynajmniej nie przestrasza i nie boli. Z tych wszystkich wrażeń tworzy się masa nieprzetrawialnej pulpy, którą karmimy głodnych współmieszkańców JA.
JA i ekosystem, ekologia z człowiekiem w centrum
Jestem zwolennikiem składowania odpadów w wyznaczonych miejscach. Nie przepadam za cierpieniem zwierząt, lubię czyste powietrze. Jednocześnie z trudem znoszę narrację, w której ja mam sobie czegoś odmawiać dla dobra pingwinów. Wydaje mi się, że sprawa jest bardziej skomplikowana. To nie jest tak, że jak moje miasto zrezygnuje z plastiku to polarne niedźwiedzie odzyskają zalecane BMI.
Najwięcej o ekologii dowiedziałem się obserwując jak moja babcia lepiła pierogi. Cały proces był tak zaplanowany, że żaden ze składników się nie zmarnował. Kolejne wałkowania i wycinania trwały do mementu gdy z pozostałości nie dało się już nic ulepić. Wtedy „odpad” trafiał do garnka i ja – wierny pomocnik – dostawałem go w nagrodę. Był najpyszniejszy.
Rozumiesz o co mi chodzi. To nie tak, że my mamy robić mniej pierogów. Chodzi o to, żebyśmy byli wstanie skonsumować je do końca. Żeby produkcja butelki szklanej nie powodowała jednoczesnej produkcji odpadów, które by się do niej nie zmieściły. I żeby zaplanować jak wykorzystać tę butelkę więcej niż raz.
Zasadę pierogową trzeba rozszerzyć na rośliny, zwierzęta domowe. Tu nie chodzi o to, by wyliczyć ile ma być na głowę, tylko cały czas trzymać w świadomości, że one muszą trwać z nami. Czy wystarczy nam słońca, wody i chęci do życia.
Ekosystem wartości, ekologia z człowiekiem w centrum
Podobnie jak kurczy się, pod naporem, ekosystem wewnątrz nas, tak samo reaguje świat wartości. Ciągle testowany i żyłowany zdaje się ograniczać do dwóch opcji. Dbanie o ten ekosystem opiera się o pielęgnowanie przestrzeni tak, by było w niej miejsce dla więcej niż jednej słusznej sadzonki i chwastów. Dbanie o różnorodność to nie to samo co pozwalanie wszystkiemu na wzrost dopóki „nie ogranicza wolności innych”. Nie. W zdrowym lesie gałęzie się plączą i trzeba wprawnego oka by zobaczyć, które sięga korzeniem gleby.
Troska o różnorodność to posiadanie stanowczego argumentu za tym, że coś w systemie ma być, bo czemuś służy. I to nie interesowi umysłu lub emocji tylko konkretnej innej wartości, tak jak wolnośc służy mądrości.
Z ładu w wartościach wynika też świadome zaangażowanie w ekologię na poprzednich. To dzięki bogatemu ekosystemowi wartości możemy patrzeć na interesy zwierząt lub na wykorzystanie zasobów planety w innych kategoriach niż korzyści lub strach przed wyginięciem.
Rozwój ekologicznego podejścia odbywa się na każdym z poziomów jednocześnie. Wpływają one na siebie i kwitną dzięki sobie. Ważne jest by przyszłych opiekunów naszego domu wyposażyć w więcej niż obawę o to, że coś się skończy lub w przekonanie, że z ziemskiego stołu obfitości ludzie powinni jeść ostatni. Ekologia przyszłości powinna opierać się na założeniu, że moja wygoda i rozwój ma gwarantować wygodę i rozwój wszystkim istnieniom. Nie wystarczy im nie szkodzić.
Niniejszy tekst powstaje jako notatka z refleksji nad ekologią wokół 4 projektu w ramach Konkursu imienia Jana Dormana realizowanego przez Teatr Dramatyczny im Jerzego Szaniawskiego w Wałbrzychu. Projekt koordynuje Dorota Kowalkowska. Podobnie jak przy Dzikim będę współpracował z Dorotą dzieląc się refleksjami i konsultując proces powstawania spektaklu