Dziki to spektakl, który powstaje w wałbrzyskim Teatrze Dramatycznym im. Jerzego Szaniawskiego w ramach Konkursu im. Jana Dormana organizowanego przez Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego. Reżyseruje go Klaudia Hartung-Wójciak. Spektakl pojawi się w kilkudziesięciu szkołach w Wałbrzychu i okolicach. Jednym z problemów poruszanych w sztuce jest dzikość. Zrozumienie jej, zobaczenie jej w kontekście i pokazanie jej młodym ludziom to zadanie spektaklu, któremu ochoczo towarzyszę.

Zanim zaczniemy ważne jest podkreślenie pewnego rozróżnienia. Gdy piszę o dzikości mam na myśli aspekt ludzkiej natury. Gdy piszę Dziki, mam na myśli jej personifikację. Gdy piszę „Dziki” mam na myśli spektakl.

Dziki i rozum

Pierwszy aspekt kontaktu z dzikusem to rozum. Nasze cywilizacyjnie wypracowane narzędzie poznania. Dzięki wielu wiekom racjonalnego podchodzenia do rzeczywistości udało nam się zbudować dziedziny naukowe, poznać, a czasem nawet zrozumieć świat i samych siebie. W rzeczywistości występują jednak takie zjawiska, które nie poddają się rozumowi, niektóre opierają się mu z definicji. Tak jest właśnie z dzikością, która jest aintelektualna, aracjonalna. Nie stoi w opozycji do nich, po prostu nie nadaje się do analizowania tymi metodami.

Z niemożności zrozumienia dzikości płynie ogromny lęk. Rozumienie jest między innymi narzędziem kontroli rzeczywistości, które w tym przypadku nie daje się zastosować. Dzikość zatem kojarzy się z tym co prymitywne, przedintelektualne. Zestawiana jest z kulturą jak zło z dobrem. Jednak to z dzikości, jej błogiej, beztroskiej obserwacji świata pada pytanie o zasadę wszechświata. Jońscy filozofowie, którzy nie doświadczyli frustracji piętrzących się sprzeczności w ich systemach, badali świat w głębokiej zgodzie z nim. Troskliwa i opiekuńcza strona dzikości rodzi kulturę opartą na racjonalnym analizowaniu świata. To nie znaczy, że dzikość się kończy lub traci na znaczeniu. Nie. Podobnie jak książki nie zakończyły ludzkich rozmów, telewizja – radia, film – teatru.

Dziki i uczucia

Skoro dzikość nie jest intelektualna to pewnie jest emocjonalna. Przez dekady emocje były uznawane za ludzką słabość, a kiedy trafiły na akademie analizowane były jako zjawiska zakłócające procesy poznawcze. Zatem często traktowane są jak przywara ludzi myślących. Dzikość jednak nie ogranicza się do wpływania, lub posługiwania się jedynie emocjami. W ogóle unika ograniczania.

Niewątpliwie łatwiej jest poczuć dzikość przez emocje, przez głębokie odczuwanie, przeżywanie. Często w gniewie niemal udaje nam się zobaczyć zwierzęcą naturę, gotową do niszczenia tego co staje na jej drodze. Jednak wprawionym obserwatorom swojego wnętrza dzika siła objawi się w załamaniu, zwątpieniu, strachu, radości. Ten dziki aspekt można nazwać energią, napędem (tylko nie motywacją). Jako taki przypomina freudowskie id.

Dziki i zniszczenie

Bohater spektaklu „Dziki” spotyka się ze swoją dzikością w bardzo trudnych okolicznościach. Wpadając w beznadzieję i tracąc kontrolę nad światem i sobą odkrywa sprzymierzeńca. Dziki zdaje się nie mieć hamulców. Tam, gdzie bohater się zatrzymuje, bo konwencja, moralność, zasada jego sojusznik ryczy, walczy, morduje i niszczy. To chyba pierwszy obraz dzikości, który przychodzi nam do głowy. Jako taki przypomina freudowską siłę Tanatos. Tę, którą dostrzegł po doświadczeniach wojny. Zobaczył, że gdzieś w naturze ludzkiej jest pociąg do zniszczenia.

Dziki i troska

W baśni Braci Grimm „Żelazny Jan” przytaczanej przez Roberta Bly’a uosobienie dzikości, tytułowy „Żelazny Jan” nie niesie zniszczenia. Wściekły jest, bo pojmano go i publicznie upokorzono zamykając w klatce na dziedzińcu zamku. Jednak po brutalnej ucieczce nie planuje zemsty, nie knuje, nie buntuje. Wraca do swego lasu gdzie pełni funkcje. Swojemu oswobodzicielowi również daje zadanie, a gdy to go przerasta odprawia go. W naturalnym toku, bez polityki, przedmiotowego traktowania, bez karania. Dziki jest niebezpieczny gdy jest uwięziony, ograniczany, kłuty, szturchany. Gdy jest wolny staje się beztroski, błogi, spokojny. Nie traci energii i charakteru, jednak nie zagraża. Troszczy się. Jako taki ma w sobie coś z freudowskiej siły Eros.

Dziki i ja

Dzikość nie podlega zrozumieniu, to nie znaczy, że nie należy o niej myśleć. Można ją poczuć, najczęściej gdy rzeczywistość przekroczy naszą możliwość racjonalnego poznania, gdy otoczy nas beznadzieja lub niemoc. Będzie sprzymierzeńcem w wyrwaniu się z więzów i powrotu do swojej funkcji, często w nowym miejscu i funkcji. Spotkanie z własną dzikością jest zadaniem danym z natury. Odkładanie tego spotkania lub przekonywanie się o tym, że ono nie musi się odbyć nie spowoduje zmiany natury. Przekonanie o tym, że zapanuję nad sobą, nie dam się ponieść jest ponętne i złudne. Świadomość istnienia „mojego Dzikiego” ułatwi dostrzeżenie swoich własnych możliwości. Często nieprzewidywalnych, nielogicznych, niewyuczonych i niezbędnych.

O dzikim w praktyce piszę tu:

objawienie dzikiego


photo credit: https://libreshot.com/forest-in-fog/