Mijający tydzień miał w sobie dwie sprzeczne refleksje. To mnie bardzo ucieszyło, bo do tej pory nauczanie online była dla mnie dość jednoznaczne. Pełna mobilizacja, wszystkie ręce na pokład, spięcie i teatralne występy przed studentami. Jednak w ten wtorek, gdy siadałem do przygotowania zajęć ogarnął mnie spokój i pewność. Rozpoczęło się oswajanie śmiałego kroczenia. I to mnie zmroziło. Bo nie wiem, czy już czas na oswajanie się.

Równocześnie z pojawieniem się spokoju zaczął mi się układać w głowie opis tego co czuję. Ostatnie kilka tygodni wymagało dużej koncentracji, twórczego podejścia i cierpliwości. Skupiony na zadaniach notowałem na marginesach co mi to robi, jak się mam z tym, co mam do zrobienia.

Śmiałe kroczenie jako uczucie

Pierwsze skojarzenie zaprowadziło mnie na linię frontu. Myślałem o ludziach, których każdy krok powiększa zasięg wpływu ich państwa. Trochę tak jest z każdym kahootem, Google Meetem, Zoomem i lekcją online. Stawiamy kroki w nieznane, nieprzyjazne i zaskakujące. Jednak idziemy. Mamy w zasięgu wzroku swoich sprzymierzeńców i zadania przed sobą. Gdzieś odbywa się ostrzał krytyki, ale głównie ze ślepych nabojów w miejsca gdzie nikogo nie ma. Z tym porównaniem jest tylko jeden problem – my nie jesteśmy na wojnie. Nie walczymy z nikim.

Kolejne skojarzenie przywiodło mi na myśl odkrywców. Takiego Kolumba, który wyruszył w nieznane, bez wiedzy gdzie trafi i jak wrócić tam skąd wyszedł. Jednak, tak jak wojny, chciałbym uniknąć odniesień do ludobójców. Bo nauczyciele nie eksterminują, a przynajmniej nie powinni. Potem pojawił się Jan-Luc Picard, który dostarczył słów. To on rozpoczynał opowieść o przygodach załogi Enterprise słowami „(…) Śmiało zmierza tam, gdzie nie dotarł żaden człowiek.” Aż wreszcie, trochę przypadkiem zacząłem oglądać Władcę Pierścieni, gdzie na samym początku przygód Samwise Gamgee zatrzymuje się. Poważnie przejęty oznajmia, że jeśli zrobi jeszcze jeden krok będzie dalej od domu niż kiedykolwiek. I to o ten moment właśnie mi chodzi.

Siadamy od miesiąca przed komputerami i stawiamy kroki, które wiodą nas z dnia na dzień coraz dalej od miejsca gdzie byliśmy specjalistami, mieliśmy estymę i znaliśmy zasady. Sam jest postacią wzorową jeszcze pod jednym względem – stał w cieniu. Wielki wysiłek drogi pewnie zakończyłby się bezsensownie gdyby nie cichy, pokorny przyjaciel. Bo jednak rolą nauczyciela nie jest stawanie w centrum a skuteczne i powściągliwe wspieranie rozwoju innych.

Niestety w mojej pamięci nie ma samych kolorowych filmów o fantastycznych postaciach, więc przypomniała mi się też scena, która przychodzi wtedy gdy jest mi ciężko i już mi się nie chce. Willim Blake w „Truposzu” Jarmuscha, wielokrotnie raniony i wycieńczony podróżą dociera wreszcie do celu. Dzieli go kilka kroków. Jednak potrzebuje pomocy trzech mężczyzn by iść. Wtedy jego przewodnik, podnosząc go z kolejnego upadku mówi: „Krocz dumnie Williamie Blake’u” (ang. „Walk proudly William Blake”). Pamiętam te słowa, bo były bezwzględne. Cały wysiłek, zmęczenie i rany nie usprawiedliwiały. Teraz należało kroczyć dumnie.

Mam też wspaniałe wspomnienie z pracy z człowiekiem, który z profesjonalnym spokojem powtarzał, że pionierów poznaje się po strzałach w plecach.

Śmiałe kroczenie w opisie

Zatem uczucie śmiałego kroczenia jest wtedy, gdy kolejnym naszym działaniom towarzyszy mieszanka strachu przed nieznanym, niepowodzeniem, wyśmianiem oraz poczucie obowiązku i ekscytacji płynące z tego, że to, co robimy jest jakoś nowe i ważne. Może na poziomie osobistym, może w grupie, w której jesteśmy, a może w całym kraju lub świecie.

Śmiałe kroczenie wymaga oddalenia od zdarzeń, spojrzenia z poziomu wartości, kontekstu, istotności działań. Jednocześnie wymaga głębokiego i osobistego zaangażowania. Pozwala znieść trudy jednocześnie licząc je i niosąc ze sobą. Pozwala kierować się instynktem, odczuciem, relacją, imponderabiliami. Jednocześnie daje zimny ogląd spraw, taki, który pozwala oddzielić siebie od tego co się robi i co się nam przydarza. Dzięki temu ostrzej widać nasze postępowania i ich efekty.

Mimo niechęci do metafor wojskowych, w zwrocie „pierwsza linia frontu” jest ważny kontekst. Otóż idący w szeregu żołnierze widzą się kątem oka, wiedzą, że nie idą sami, jednocześnie wiedzą, że teraz muszą skupić się na swoim zadaniu, które każdy ma takie samo, ale wykonuje je sam. Sam kroczy, patrzy, reaguje. Może liczyć na pomoc gdy upadnie, ale póki idzie – idze sam. To nie jest też wyścig. Nie chodzi o to, kto pierwszy dobiegnie najdalej. Chodzi o to, by linię frontu utrzymać, a nie sztucznie teleportować. Podkreślam, że sytuacja, w której jesteśmy to nie jest wojna i nie jest to konflikt. Jednak nie da się jej wygrać ucząc w 3 dni wszystkiego, co zostało do czerwca.

Śmiałe kroczenie jest uczuciem ulotnym, jak flow Csíkszentmihályia, „wiatr w żaglach” Sujak, święte zapomnienie Akwinaty. Łatwo może zmienić się w coś zbrojnego, ucieczkowego lub porównawczego. A to nie jest ani potrzebne, ani zdrowe.

Oswajanie śmiałego kroczenia w praktyce online

Powtarzanie rzeczy uspakaja. Czasem trudno je dostrzec, bo podczas nauczania skupiamy się na powtarzaniu kwestii merytorycznych, trenowaniu umiejętności. Jednak są rzeczy, które się powtarzają i to powoduje atmosferę, stałość grupy. Zidentyfikowanie tych rzeczy w poszczególnych grupach, z którymi pracuje online dało mi w ostatni wtorek poczucie „masz to”. Bo do tej pory próbowałem odegrać przed nimi show. Pokazać, że nauka może być interesująca, owocna i zabawna nawet online. Teraz, kiedy już to widzą trzeba iść dalej. A dalej wcale nie ma bardziej zaawansowanych narzędzi cyfrowych. Dla mnie dalej jest próba stworzenia przestrzeni dla interakcji.

Pracowałem w środę przy pomocy KenHub.com lubię ten portal, bo anatomia jest tam opisana dużo lepiej niż ja potrafiłbym to zrobić. Poza tym żaden opis nie wygra z modelem 3D. Jest też we mnie takie przekonanie, że wiedza jest w internecie i jeśli ja mam ją dostarczać internetem to z pewnością ktoś jest tak samo dostępny jak ja i robi to lepiej. Zatem moje zadanie nie jest tu.

Słuchałem ostanie podcastu poleconego przez Ulę. Olśniło mnie. Zobaczyłem, że w tym całym uczniu online nie chodzi o to, żeby zachwycić ludzi swoją wiedzą, poczuciem humoru, sprawnością technologiczną. To z pewnością pomaga, ale nie wystarcza. Ludzie wybierają do nauki te miejsca w internecie, które pozwalają im poczuć, że gdy się nie zjawią na zajęciach, to ktoś to zauważy. Te miejsca gdzie są ważni i potrzebni. I to będę budował w nadchodzącym tygodniu i pewnie do końca roku. Chcę wymyślić miejsce, gdzie dobrze jest być i można się w nim uczyć zamiast tworzyć kanał do nauki, w którym trzeba być

Równowaga oswajania i kroczenia

Zachęcam Cię do przyjrzenia się swoim krokom. Ile jest w nich śmiałości? Ile walki, ucieczki, rozsądku, intuicji, zazdrości i dumy? Staraj się szukać równowagi między nimi. Bo kluczem do swobodnego działania jest świadomość jego wagi i nowości oraz swoich kompetencji i umiejętności reagowania na sytuacje, do których nie da się przygotować. Uczymy dziś w czasach, gdzie bycie na złotym środku oznacza balet na ostrzu noża.

Pokój i powodzenia.