What school could be to książka, która może poważnie zmartwić ludzi oczekujących zmian w edukacji. Wielu nauczycieli już wie, co trzeba zrobić, żeby szkoła była lepsza. Czekają więc na reformy, konferencje, dyskusje, wymiany doświadczeń. Niestety podczas tego oczekiwania niektórzy rozwiązali problemy, które zdefiniowali czekający na zmianę. Jedyne co pozostało to implementacja.

Mam trudność ze słuchaniem specjalistów od systemu edukacji. Wydaje mi się, że nie trzymają porządku aksjologicznego i opowiadają o rzeczach ze sfery powinności („Tak powinno być / się robić”). Mam wrażenie, że ich słuchacze nasiąkają tymi wizjami i sycą się swoim nasiąknięciem. Wracają do szkół i robią coś co Ted Dintersmith (autor What school could be) nazywa „robienie rzeczy lepiej” (Doing things better).

What school could be – Better things

Dintersmith stawia rozróżnienie działań szkoły, które jest tak proste i potężne, że chyba tylko z amerykańskiej perspektywy można je postawić. Działania dzielą się na robienie rzeczy lepiej (doing things better) i robienie lepszych rzeczy (doing better things). Przykład mógłby być taki, że wracamy po konferencji na temat zaangażowania uczniów i zaczynamy prowadzić zajęcia z informatyki tak, by każdy uczeń podczas lekcji mógł pokazać co zrobił (pochwalić się). To jest robienie rzeczy lepiej. Robienie lepszych rzeczy polega na tym, że przestajemy uczyć informatyki i stawiamy ludziom jeden duży problem (np. całoroczny). Później jesteśmy przy nich gdy dochodzą do swojego pomysłu na rozwiązanie. Ryzykiem, które jak zwykle, staje na drodze takiego rozwiązania jest kanon wiedzy – podstawa programowa.

Klątwa wyższej edukacji

Zdaje się, że w Polsce, podobnie jak w USA, edukacja zmierza do przygotowania ludzi do matury i co za nią idzie do studiów. Podobnie jak w USA, studia wyższe gwarantują praktycznie chyba nie wiadomo co. Dyplom. Jednak poważni pracodawcy coraz rzadziej pytają o wyższe wykształcenie. W branży IT dyplom oznacza coraz częściej, że ktoś spędził 3-5 lat ucząc się przestarzałej technologii i złych nawyków. Dodatkowo przez ten czas nie robił nic twórczego, bo miał testy, egzaminy i zadania z kluczem.

Rodzice naszych uczniów (moich w większości) oczekują ode mnie, że przygotuję ich dzieci do matury. Kwestie bycia twórczym, otwartym, sprawnym w komunikacji i spójnym moralnie są co najmniej drugorzędne. Niestety Dintersmith pokazuje, że po 18 latach formalnej edukacji uczniowie są świetnie przygotowani do zdawania testów i studiowania. To przygotowanie przestaje być istotne w momencie otrzymania dyplomu.

What school could be – PEAK

W książce Ted opisuje wizyty w amerykańskich szkołach. Z tych wizyt udało mu się wyabstrahować to co wpływa na ich sukces. Są to 4 zasady, które (jak przystało na amerykański konstrukt) pojawiają się w książce jako skrót – PEAK (Purpose, Essential Skills and mindsets, Agency, Deep, retained Knowledge). Teza jest taka, że szkoły ze SZCZYTEM (bo tak można przetłumaczyć słowo peak) odchodzą od kanonu wiedzy i idą w stronę kanonu człowieczeństwa. Kompletność i głębia tej przemiany jest skuteczna bo jest oddolna. Żadne kompetencje kluczowe wystrzelone z Warszawy nie będą miały takiego wpływu na nauczanie jak zrozumienie potrzeb konkretnego ucznia w konkretnym środowisku. Trochę na ten temat pojawiło się na konferencji Wieloaspektowość w doradztwie zawodowym.

Rozwiązanie wszystkich problemów

What school could be opowiada o konkretnych amerykańskich szkołach. Jednak ich problemy są takie same jak w Wałbrzychu. Wszędzie jest przeładowana podstawa programowa, nie ma pieniędzy dla nauczycieli, uczniowie nie mają motywacji. Każda opowieść pokazuje rozwiązanie któregoś lub kilku z tych problemów. Niektóre są proste. Niektóre błyskotliwe. To jak jeden dyrektor rozwiązał problem dostępu uczniów do internetu po szkole zasługuje na podziw. To co wspólne w tych rozwiązaniach to spotkanie lokalnej społeczności. Nauczycieli, rodziców, przedsiębiorców i wymyślenie rozwiązania dla „naszej” szkoły. W prawdziwiej zmianie w edukacji nie chodzi o to, żeby być doskonałym nauczycielem. Ważniejsze jest bycie częścią społeczności, której zależy na szkole.

Amerykanie nie są dalej w rozwoju systemu edukacji dlatego, że mają lepsze pieniądze albo nauczycieli. Są przed nami, bo nie międolą o tym czy szkoła powinna trwać 6 czy 8 lat. Spotykają się i rozmawiają o swoich szkołach. Zależy im.

Kategorie: Książki