Nauczyciele często znajdują się w roli mediatorów podczas konfliktów. Praca z ludźmi wymaga umiejętności stanięcia w tej roli. Czasem są to konflikty między uczniami, czasem między uczniami i nauczycielami, są w nich też rodzice, opiekunowie. Profesjonaliści (zwłaszcza po Szkole dla Rodziców i Wychowawców) dobrze radzą sobie z teoriami konfliktu, strategiami i metodami rozładowywania napięcia i zachęcania do współpracy. Jednym z tematów traktowanych powierzchownie są emocje w konflikcie. Ten tekst zbiera moją wiedzę z książek i doświadczenia w prowadzeniu różnorodnych konfliktów.
Emocje w konflikcie są i są ważne…
z taką wiedzą wyszedłem ze studiów. Miałem intuicję, że jest w temacie więcej do powiedzenia. Jednak nie potrafiłem od razu po obronie odgadnąć co z tego co wiem, jest tak na prawdę ważne. Zwłaszcza frustrujące były sytuacje, gdy starałem się, zgodnie z procedurą, ostudzić emocje przed przystąpieniem do rozwiązywania konfliktów. Okazywało się, że albo nie jestem w stanie ich ostudzić, albo raz ostudzone wybuchały w trakcie. Zmagałem się z tym aż postanowiłem… przestać.
Od dłuższego czasu traktuję emocje jak informacje. Bardzo precyzyjne i jasne wskaźniki tego jak potoczy się konflikt. To tak, jakbym przed wejściem na pole minowe miał wiedzę o tym, gdzie są miny. I tak trzeba uważać, ale jest znacznie bezpieczniej.
Emocje w konflikcie i w teorii
Skupiam się w tym tekście na konflikcie w szkole, który ma dość specyficzną dynamikę dlatego, że skonfliktowane osoby nie mogą po prostu zniknąć ze swojego życia, będą się widywać codziennie. Ponadto istotną kwestią są zasady panujące w szkole, które zabraniają pewnych form ekspresji (np. bicia, krzyczenia, obrażania). Dlatego proponowany przeze mnie sposób czytania emocji i postępowania nie jest uniwersalny.
W swojej pracy opieram się przede wszystkim na badaniach Paula Ekmana oraz świetnej książce Jakuba Kołodziejczyka „Dyscyplina w klasie„. Od Ekmana czerpię w kwestii podstawowych emocji, które występują najszybciej. Jedyną zmianą jest to, że ja wyróżniam siedem emocji a mistrz sześć. W jego pracy obrzydzenie i pogarda połączyły się w jedną. Dla mnie istotne jest ich rozróżnienie. Od Kołodziejczyka pochodzi pomysł na odczytywanie rodzaju „gry” lub intencji skonfliktowanego ucznia przez emocje odczuwane przez mediatora.
Co mówią emocje w konflikcie
Zakładam, że emocja w konflikcie powstaje jako pierwsza. Jeśli nie zostanie wyregulowana stanowić będzie o jego tonie, a często też o przebiegu. Identyfikując emocje u osób w konflikcie można określić do czego zmierza konflikt ze strony danej osoby, jakimi środkami będzie się posługiwała, żeby „zmierzać” i jakie emocje obudzi w drugiej osobie. Powyższe zdanie zagmatwane, wiem. Dlatego opowiem krótko o każdej z emocji i o tym jak działa.
Gniew
Ta emocja zmierza do kontaktu, zbliża nas do tego, co ją spowodowało (psychologowie powiedzieliby, że do bodźca). To zbliżenie ma doprowadzić do ataku i zniszczenia. Pojawiała się kiedy atakowało nas coś, co byliśmy w stanie pokonać (np. lis, albo kuna). Sprawia, że napływa nam krew do dłoni, przyspiesza bicie serca i rozszerza źrenice żebyśmy lepiej poradzili sobie w walce. Jest taki poziom gniewu, który pozwala na bardzo szybkie i twórcze myślenie. Często artyści tworzą w gniewie. Dużo z moich tekstów powstało właśnie ze złości na coś. Dziś rzadko zdarza się, żebyśmy byli atakowani przez zwierzęta. Jednak gniew przetrwał jako reakcja, dlatego że skutecznie pozwala poradzić sobie z nagłymi sytuacjami. Często reagujemy gniewem na wyzwiska lub nieprawdę. Przykładamy wtedy ogromną ilość energii by sprostować, wyjaśnić, uciszyć, zasypać argumentami. Zdarza się nam też (a dzieciom jeszcze częściej) po prostu „rypnąć z dyni”.
Gniew powoduje u innych ludzi albo gniew (stają wtedy do walki) lub strach (zbierają się wtedy do ucieczki). Człowiek powodowany gniewem w konflikcie będzie dążył do zastosowania siły. Tu ważne jest, żeby podkreślić, że siła nie musi być fizyczna. Może to być wykorzystanie pozycji („Jestem waszym nauczycielem, proszę się natychmiast pogodzić, bo wyślę was do psychologa/dyrektora/policjanta). Siłowym rozwiązaniem jest też zagadywanie i zasypywanie argumentami (nawet merytorycznymi, ale kierowanymi na to, by zdominować drugą stronę).
Ważne jest by negocjator poczuł to co budzi w nim emocja uczestnika konfliktu. Dzięki temu uniknie na przykład używania siły lub uciekania.
Strach
Strach jest emocją, która powoduje unikanie bodźca. Pojawiał się, gdy atakował nas na przykład niedźwiedź lub tygrys. To takie zwierzęta, z którymi raczej się nie walczy. Powoduje napływ krwi do nóg, wydzielanie potu (kiedyś mieliśmy specjalne gruczoły do wytwarzania bardzo śliskiego potu/śluzu, który powodował, że trudniej było nas złapać. Dziś wykorzystujemy te gruczoły do badania galwanicznej reakcji skóry, jednego z ważniejszych odczytów przy badaniu poligraficznym). Teraz służy przede wszystkim jako mechanizm unikania cierpienia. Pojawia się też, kiedy przeciwnik jest praktycznie niezniszczalny – reagujemy strachem na list z urzędu skarbowego.
Strach powoduje u innych pogardę albo opiekuńczość. Niektórzy widząc przestraszoną osobę w konflikcie zobaczą szansę zdominowania sytuacji i spróbują podporządkować ją sobie. Inni porzucą konflikt na rzecz uzyskania wygody drugiej osoby. W obu przypadkach konflikt nie zostaje konstruktywnie rozwiązany. Osoby reagujące strachem w konflikcie będą uległe, przyjmą niekorzystne dla siebie rozwiązanie.
Smutek
Kontynuując klasyfikację – smutek jest emocją zbliżającą do bodźca. Wydaje się to nieintuicyjne, ale pomyśl o tym, co jest w głowie kogoś po stracie. Zwykle jest to utracona osoba. Młodzi po rozstaniu mają w głowie prawie wyłącznie osobę, z którą się rozstali. Stąd klasyfikuję smutek jako emocję zbliżającą do bodźca. Smutek jest reakcją na stratę lub nieuniknioną perspektywę straty. Kiedyś pojawiał się po odejściu kogoś bliskiego. Dziś związany jest dodatkowo z pozycją społeczną, planami, aspiracjami. Strach pojawia się przed maturą, która łączy się w głowach zdających z realizacją planów. Niepomyślne zdanie matury może zablokować realizacje tych planów.
Osoba w smutku będzie reagowała na konflikt rozpamiętywaniem oraz dążyła do przeciągania sytuacji. W innych budzi złość i zmęczenie. Smutek często jest emocją pierwotną, która powoduje powstanie kolejnej tzw. wtórnej, która ją maskuje. O tym zjawisku napiszę odrobinę trochę poniżej, ale wydaje mi się, że temat zasługuje na osobny tekst.
Obrzydzenie
Obrzydzenie to emocja oddalająca od bodźca. Jest bardzo silna i mocno związana ze zmysłem powonienia. Powstała by ratować nam życie przed szkodliwymi pokarmami. Nos, który u wielu zwierząt jest nad ustami odbiera zapachy i błyskawicznie powoduje silną reakcję odrzucającą od bodźca. Silne obrzydzenie potrafi spowodować wymioty. Dziś obrzydzenie pojawia się w sytuacjach bardziej abstrakcyjnego zatrucia, np. kiedy słyszymy kłamiącego polityka, albo dowiadujemy się o tym jak przemysł tekstylny traktuje nieletnich pracowników.
OK, jak obrzydzenie pojawia się w konfliktach. Jeśli nie pracujesz w szkole, lub pracujesz ze starszą młodzieżą zjawia się faktycznie rzadko. Dlatego przykład z mojej pracy (imiona zmieniłem, ale sytuacja autentyczna): Dziewczynka woła z końca sali: „A Krzyś pasie kozy!”. Jest przerwa, dzieci się bawią, słychać, że udają odgłosy zwierząt. Zakładam, że dziewczynka po prostu szuka wyjścia z zabawy, więc proponuję, żeby do mnie przyszła. I przychodzi. Z włosami całymi w smarkach. Ja obrzydzony, ona obrzydzona, Krzyś w pełnej radości. Mediuj z tym.
Obrzydzenie powoduje u odczuwającego je uczestnika konfliktu chęć odejścia, a czasem nawet pogardę. U innych prowadzi do gniewu lub wstydu. Bo jeśli kogoś brzydzi to co robię to albo wchodzę z nim w konfrontację, albo chowam się w sobie.
Zdziwienie
To emocja, która jest najkrótsza z całej siódemki. Pojawia się i bardzo szybko znika ustępując miejsca kolejnej. Jednak gdy trwa powoduje odsunięcie się od bodźca, często dość dynamicznie. Powoduje szerokie otwarcie oczu i wytężenie zmysłów tak, by jak najszybciej zorientować się w sytuacji. Kiedyś służyła nam do tego by odskoczyć i szybko postanowić, czy atakujemy, czy uciekamy. Powodował ją bodziec zbyt silny by zanalizować go „na raz”. Dziś zdziwienie rzadziej prowadzi do ataku lub ucieczki, raczej ma potencjał by zmieniać się w ciekawość. Natomiast w konflikcie potrafi bardzo szybko ustawić konfrontację. To bardzo dobrze widać na przykład podczas kłótni osób o różnych możliwościach poznawczych. Zdarza się, że jedna osoba od dłuższego czasu się „gotuje” a druga nie zdaje sobie z tego sprawy i wyjście spraw na jaw autentycznie jest dla niej zaskakujące.
Zdziwienie powoduje, że osoba oddala się od konfliktu i wraca do niego po chwili z nową emocją. U innych budzi gniew lub rozczarowanie. Pierwsza reakcja wynika z nierównowagi, jedna osoba dźwiga konflikt w fazie ukrytej, a druga nie zdaje sobie z tego sprawy, to niesprawiedliwe. Druga reakcja wynika z tego samego, jednak wskazuje na istnienie relacji między skonfliktowanymi.
Pogarda
Nie ukrywam, że to moja ulubiona emocja. Ulubiona w badaniu i opisywaniu. Zbliża ona do bodźca, znów nieintuicyjnie więc przykład. Zjawisko dużej ryby w małym stawie wynika z pogardy. Ludzie, którzy czują, że dominują nad swoim najbliższym otoczeniem mają tendencję do pozostawania w nim. To dlatego, że pogarda jest bardzo przyjemnym uczuciem dla tego kto ją odczuwa. Niestety jest równie bardzo nieprzyjemna dla tych, którymi się gardzi. Dlatego konflikty z pogardą w tle są dość silne i pełne napięć.
Kiedyś pogarda stanowiła nagrodę za uzyskanie statusu w grupie. Później zaczęła dotyczyć nie tylko tężyzny fizycznej, sprawności w polowaniu, ale również możliwości intelektualnych (i tu z pokorą należy zauważyć straszną rolę psychologów, którzy zaczęli zamieniać możliwości intelektualne na liczby i porównywać ze sobą i to jeszcze na potrzeby armii). Z czasem, kiedy dysproporcje społeczne rosły zaczęła się łączyć z bezradnością, gniewem i wstydem u pogardzanych, a to doprowadziło do tego, że do dziś uczy się ludzi, żeby nie gardzili.
Pogarda, jak każda emocja, nie jest sama w sobie dobra lub zła. Możemy tak oceniać tylko to co ludzie zrobią pod jej wpływem. Zatem pogarda jak radość powinna mieć swoje miejsce wśród naturalnych reakcji, ale wywyższanie się nie powinno być metodą ekspresji. Tak jak gniew – OK, „rypanie z dyni” – nie OK. Odpowiednio regulowany gniew może doprowadzić do ruchów społecznych o pokojowych metodach i wysokich celach (np. jak u Martina Luthera Kinga Jr.). Podobnie pogarda może prowadzić do opiekuńczości. Ale to znów temat na osobny tekst.
Pogarda powoduje, że osoba, która ją odczuwa wywyższa się, zmierza do podporządkowania i dominacji nad drugą osobą. Jeśli odczuwa ją osoba mediująca warto popracować nad tym jak moja wyższość nad sytuacją może posłużyć do wyznaczenia celu a nie obrzydzenia rozwoju. Zamiast na przykład: „Co za dziecinne problemy! Proszę się pogodzić, bo robicie sobie wstyd” powiedzieć „Pamiętam, że ta sprawa była dla mnie ważna, kiedy ją rozwiązałem mogłem zająć się …”
Radość
Radość zbliża do bodźca. Pojawiała się wtedy, kiedy doświadczaliśmy czegoś co miało się powtórzyć. Po najedzeniu, przytuleniu bliskiej osoby, upolowaniu zwierzyny. Dziś pojawia się gdy coś zrozumiemy, odkryjemy zależność w świecie, zachwycimy się obrazem Gierowskiego.
Jak zatem radość pojawia się w konflikcie? Dwa przykłady zatem. Krzyś i Zbyś się bawią. Zbychu daje Krzychowi „z dyni”. Krzyś zanosi się płaczem, a Zbych patrzy na mnie z błyskiem w oku, bo wie, że zaraz się zacznie, będzie dzwonienie do mamy i będzie szybciej w domu. Poza tym widocznie ulżyło mu, bo trzymał się od rana. Drugi przykład: Od dłuższego czasu widzę jak Maja i Kaja na siebie patrzą. Widać, że coś jest nie tak, ale zawsze kiedy pytam, co słyszę: „Nic”. Nie pracują, tylko łypią na siebie. Gadają na siebie. Pewnie w necie jest szambo. Aż wreszcie, tuż przed dzwonkiem Kaja rzuca: „Maja ty zdradliwa …”. Ja się cieszę, bo wreszcie mogę zająć się sprawą i nie mogą mi powiedzieć „nic” , bo „WIDZIAŁEM!”
Jednak zgadzam się, że radość rzadko towarzyszy konfliktom. Jeśli się pojawia prowadzi do trwania konfliktu i eskalowania go. U innych budzi zdziwienie i obrzydzenie. Zwłaszcza istotne jest obrzydzenie, które wynika z nieadekwatnego zachowania, zwykle powodowane jest przekonaniem, że z radosną osobą jest coś nie tak.
Emocje we mnie
Kluczową kwestią w skutecznym mediowaniu jest świadomość swoich emocji i reakcji. Nie mówię, że konflikt nie może cię zezłościć. Jednak jeśli złości towarzyszą siłowe rozwiązania to znaczy, że płyniesz. Sytuacja kontroluje ciebie.
Dlatego istotne jest by zobaczyć co robimy, kiedy staramy się postępować siłowo, ulegamy, przeciągamy, oddalamy się, odkładamy, podporządkowujemy innych lub eskalujemy. Wiadomo, że każdy z nas ma swój sposób rozwiązywania konfliktów i wielu przypadkach on działa. Jednak najtrudniejsze są sytuacje, kiedy dochodzimy do ściany i nie wiemy jak dalej postąpić.
Wtedy dobrze jest ponazywać emocje, najlepiej zaczynając od siebie: „Ja jestem wściekły, że go bijesz, mam wrażenie, że to co robię nie działa na was!” i potem do skonfliktowanych: „Ty to się chyba przestraszyłeś, dobrze widzę…”. Złapanie tych kilku słów pozwoli po ogarnięciu emocji wrócić do konfliktu z „czymś” zamiast tylko z „To niech każdy opowie jak to było”
Emocja wtórna, czyli co jeśli mi nie pasuje
Znakomity Silvan Tomkins mówi, że istnieje coś takiego jak emocja pierwotna i wtórna. To znaczy, że pierwotną powoduje bodziec, wtórna zaś jest powodowana przez pierwotną, która stanowi dla niej coś na zasadzie bodźca. Dlatego można przestraszyć się swojego gniewu, zawstydzić się swoim strachem, zezłościć na pogardę i tak dalej.
Emocja wtórna często jest silniejsza i bardziej widoczna od pierwotnej dlatego często zdarza się, że mamy trudność w określeniu jaka emocja powoduje skonfliktowanymi. Kiedy trafimy w emocję, nazwiemy ją trafnie: „To cię musiało bardzo rozzłościć.” to druga strona się otwiera, pada: „Tak” i za nim idą łzy i ulga. Natomiast bywa tak, że trafnie identyfikujemy emocję wtórną, ale nie wiemy co ją powoduje. Intelektualnie wszystko gra, pada: „tak”, ale nie ma łez i ulgi. Wtedy mamy poczucie dysonansu. Niby powinno działać a nie działa. To moment, w którym praca się komplikuje, ale nie trać ducha, szukaj głębiej.
Kiedy mówię głębiej mam na myśli na prawdę głęboko. Ludziom emocje zlepiają się z czasem. „Grzeczne” dziewczynki reagują wstydem na gniew, „prawdziwi” chłopcy gniewem na strach. Zidentyfikowanie tych mechanizmów u konkretnych ludzi może trwać długo, ale da głębsze zrozumienie ich postępowania.
Sursum corda
Rozwiązywanie konfliktów ma w sobie dużo ze spaceru po polu minowym. Wiele czynników trzeba wziąć pod uwagę, czasem trzeba wejść na minę, żeby ochronić innych. Jednak uważność i znajomość siebie daje większe szanse na konstruktywne rozwiązywanie konfliktów. Im więcej twoi uczniowie, pracownicy, współstowarzysze itd. wiedzą o emocjach tym łatwiej jest im nawigować w najgorętszej fazie konfliktu. Mów o emocjach „na zimno”, czyli kiedy nic się nie dzieje. Będzie ci łatwiej wrócić do tematu kiedy coś się wydarzy. Pisz co czujesz. Wracaj do tego po konflikcie. Pamiętaj, że konflikt zawsze do czegoś służy, a młodzi ludzie potrzebują dorosłych, żeby im o tym przypomnieć i pomóc nawigować.